SUKCES i MOTYWACJA ROZWÓJ FINANSE

Sposoby na doła

Jak sobie radzić z momentami kryzysu?

Oto kilka sprawdzonych sposobów. Są to krótkie ćwiczenia, których zadaniem jest natychmiastowa zmiana energii, umożliwienie ci przejścia ze stanu beznadziei do stanu akceptacji i spokoju. Reszta zadzieje się sama. Nie trzeba wiele. Zmiana twojego nastawienia mentalnego, wibracji czy nastroju przyniesie automatycznie pożądany efekt.

Z doświadczenia jednak wiem, że porzucenie targającego tobą zwątpienia na rzecz radości i humoru nie jest łatwe. Dużo prościej jest zrobić to w drugą stronę.

Kiedy łapiesz doła, całe twoje jestestwo pikuje w dół. Pikuje, bo tak chce. Czasem nawet polecenie wydane naszemu wewnętrznemu pilotowi o wyprowadzeniu maszyny na prostą nie przynosi skutku. Instrumenty się zacięły. A więc co robić?

Zapewne sam(a) wiesz najlepiej. Czy pozwolić sobie na wypłakanie się, wykrzyczenie, rozwalenie czegoś – każdy z nas ma swoje sposoby.

Poniżej jest parę porad do zastosowania w sytuacjach beznadziejnych, kiedy to dotychczasowy arsenał pomysłów nie działa.

Zawsze warto wzbogacać swój repertuar. I nawet, jeśli uznasz niektóre pomysły za głupie, śmieszne, naiwne, to pamiętaj, że tak reaguje twoje Ego. Lubi bojkotować, zaprzeczać i pławić się w samounicestwieniu. Nie daj się skusić. Czasem warto zrobić coś głupiego. Niczym nie ryzykujesz. A wiele możesz zyskać.

Ćwiczenie pierwsze:

Powtarzaj słowa miłości, wszystkie, jakie ci przychodzą do głowy: miłość, kocham, czułość, ciepło, przestrzeń, wolność, światło, pokój, błogostan, dobroć, spontaniczność, morze, intuicja, relaks, radość, śmiech, mama, ognisko, przytulenie…
Już samo wypowiadanie słów, które mają określoną wibrację przynosi pozytywny efekt. Spróbuj tego na sucho. Czytając ten tekst. Sam(a) zobaczysz, że mimowolnie zaczynasz się uśmiechać. Mięśnie się rozluźniają, a ty czujesz się bardziej spokojny i trochę bardziej szczęśliwy.
Podczas “reanimacji”, powtarzaj słowa miłości tak długo, aż nastąpi reakcja w ciele. To może być śmiech, płacz, agresja, złość. To może być wszystko. Pozwól sobie na bycie ze sobą w tej chwili. A co ważniejsze, na bycie SOBĄ. Pozwól sobie na każde uczucie, które do ciebie przyjdzie. I bądź w nim.
Pamiętaj, że jest to tylko reanimacja. Teraz trzeba się wziąć za leczenie pacjenta :)

Ćwiczenie drugie:

Nie rób nic. Oddychaj. Głęboko. Pobądź z emocjami, które cię targają. Staraj się je ponazywać. Skoncentruj się na nich. Niech twój umysł ma zajęcie. Przyjrzyj się swoim emocjom. Może uda ci się je spersonifikować, nadać im jakąś formę. Może będzie to jędza skrzecząca nad uchem, albo dziad, który okłada cię laską po głowie. Im głupsze skojarzenia, tym lepsze. Porozmawiaj ze swoimi emocjami. Dowiedz się, dlaczego właśnie dziś zaatakowały cię tak silnie… dlaczego to zdarzenie jest dla nich tak ważne. Możesz z nimi dyskutować, spierać się, a nawet zaprzyjaźnić.

Ćwiczenie trzecie:
Poniżej zestaw tematów. Pomyśl o jednym z nich. Zatrzymaj określoną myśl w sobie. Rozwiń ją. Skoncentruj się tylko na tym. Zatop się w rozważaniach. Uruchom swoją pamięć i wyobraźnię. Pomyśl:

a) O czymś, co cię w życiu uszczęśliwia (jeśli jest to facet, który cię porzucił, przejdź do podpunktu b)

b) Co cię cieszy, przynosi ci radość, daje zadowolenie i spokój?

c) W co wierzysz?

d) Kogo kochasz?

e) Z czego jesteś dumna?

f) Co chcesz osiągnąć (jeśli twoje marzenie właśnie legło w gruzach, patrz punkt b)

g) Za co jesteś wdzięczna życiu?

Ćwiczenie czwarte:
Stań lub usiądź przed lustrem i powtarzaj patrząc sobie w oczy: „Kocham cię”.
Powtarzaj tak długo, aż poczujesz się dobrze.

Proste ćwiczenie, prawda? Podczas ćwiczenia obserwuj siebie. Dawaj sobie w tym ćwiczeniu jak najwięcej miłości. I bez przerwy powtarzaj: „Kocham cię”.

Ostrzegam, że wbrew pozorom ćwiczenie jest jednym z bardziej radykalnych i wcale nie łatwych do przeprowadzenia. Niech cię nie zmyli jego prostota. Uważaj też na podszepty twojego Ego, który może uznać gadanie do lustra za infantylne. To tylko próba.
Nie każdy ma wystarczająco dużo odwagi, żeby zaryzykować spojrzenie w oczy i wyznanie miłości samemu sobie. A przecież się kochasz. Więc jak to jest?
Jedno jest pewne. W tej próbie niczego nie tracisz.

Ćwiczenie piąte:
Zrób sobie gorącą kąpiel. Zapal świece, dodaj jakiś zapach, włącz ulubioną muzykę.
Albo weź prysznic i wyobrażaj sobie, że cały smutek, żal, złość, frustracja, niemoc, gniew, agresja, wszystkie złe emocje spływają z ciebie wraz ze strugami wody.
Jest to niezwykle oczyszczające ćwiczenie. W każdym aspekcie :)

Ćwiczenie szóste:
Czujesz, że łapie cię dół? Już chwyta cię za kostkę? Wyjdź z domu. Natychmiast. Gdziekolwiek. Najlepiej na łono natury. Ale może być basen, kino, cokolwiek.
Najlepiej pobądź sam ze sobą. Ale jeśli masz przyjaciela, który cię wesprze – skorzystaj ze wsparcia.
Ważne jest byś opuścił miejsce, w którym czujesz się źle, byś zmienił przestrzeń. Wraz ze zmianą otoczenia, zmienia się nasze wnętrze.
Porzuć zasady, pozwól sobie na bycie nierozsądnym, bezradnym, samotnym, szalonym. Wyjdź z domu. Sam wiesz najlepiej, gdzie powinieneś teraz pójść.
A potem wróć. I zacznij wszystko od nowa.

Ćwiczenie siódme:
Weź do ręki książkę. To może być twoja ulubiona książka, książka pełna mądrych myśli albo jakakolwiek inna (unikaj jednak wydań encyklopedycznych). Myśląc o problemie – otwórz ją na dowolnej stronie i przeczytaj. Z reguły znajdujemy tam jakąś wskazówkę, słowa wsparcia, poradę, lub zupełnie inne spojrzenie na czarną dziurę, w jaką wrzucił nas los.

Porady książkowe stosuję od dawna i zawsze ta metoda dla mnie działa 100procentowo. Patent ów sprzedała mi dawno temu znajoma mojej mamy. Będąc w odwiedzinach u rodziny na wsi znalazła się w koszmarnej sytuacji. Potrzebowała szybkiej porady. A że czasy to były, gdzie telefonów na wsiach nie było, a komórek jeszcze nie wynaleziono, przeto zaczęła szukać jakiejś książki, żeby ta do niej przemówiła. Okazało się, że wszystkie książki zostały zużyte na podpałkę do pieca. W domu nie było ani skrawka pisma drukowanego. Ankę ogarnęła czarna rozpacz. Ale kto szuka, ten znajdzie. Anka znalazła. Jej matka na targu kupiła jaja. Każde jajo opakowane było w gazetę, żeby w transporcie nie zostało uszkodzone.
I tak oto fragmenty gazet posłużyły za odpowiedź od Boga. Anka mówi, że do tej pory pamięta fragment z rozpakowanego jajka. Zmienił jej życie.

Ćwiczenie ósme:
Wyobraź sobie, że to twój ostatni dzień życia. Co byś tego dnia zrobiła? A czego byś na pewno nie robiła. Czy twoja lista priorytetów wygląda tak samo jak 5 minut temu? Jakie miejsce w ostatnim dniu twego życia zajmuje problem? Skup się na tym, co w tym dniu jest dla ciebie najważniejsze i kto jest najważniejszy. Jeśli chcesz komuś powiedzieć, jak jest ci bliski – zrób to.
To ćwiczenie działa w każdej sytuacji. Jest jak panaceum na wszelkie zło. Można stosować bez wyraźnej przyczyny i bez powodu.

Post Scriptum
Każde z powyższych ćwiczeń ma za zadanie wytrącić cię z marazmu, w jakim się znalazłeś. Pozwolić ci zobaczyć światełko w tunelu. Jednak pamiętaj także o tym, że czasem trzeba sięgnąć dna żeby móc się od niego odbić.

Jeśli czujesz, że to jest twój sposób, pozwól sobie na ból, płacz i krzyk.
Czasem trzeba uwolnić wielkie emocje, żeby wielkie siły stworzenia mogły zostać uruchomione w twoim życiu.

-----------------------
Beata Markowska
źródło: artelis.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Łączna liczba wyświetleń