SUKCES i MOTYWACJA ROZWÓJ FINANSE

Obcowanie z książką

Jakie wartości odnajdujemy w lekturze?

...tyle jeszcze do przeczytania, prawd do odkrycia i dróg do przejścia. Jedni widzą swoje życie już w młodości – proste i nieskomplikowane. Wiedzą, czego chcą i jak to osiągnąć. Inni dochodzą do tego nieco później, w wieku dojrzałym, przemierzywszy wiele ścieżek, dróg, zanim wejdą na szeroką, jasną aleję. Jeszcze inni odnajdują sens swojego życia na starość. Są też tacy, który odchodzą z tego świata, mając świadomość niespełnienia, a nawet... przegranej.


Kto umie czytać, posiadł klucz do wielkich czynów, do nieprzeczuwalnych możliwości,
do upajająco pięknego, udanego i sensownego życia.
Aldous Huxley

Dzięki dobrym książkom, które spotykamy na naszej drodze, życie nabiera głębszego sensu, daje poczucie spełnienia i pozwala nam cieszyć się każdą chwilą. Bez rozpamiętywania przeszłości i wybiegania w przyszłość. Właśnie radość z chwili obecnej i wypełnienie jej bogatą treścią, jest celem samym w sobie

Wczoraj minęło. Jutro jeszcze nie nadeszło. Mamy tylko dziś. Zaczynajmy. Matka Teresa z Kalkuty
Jedną z tych książek, które mogą wyznaczyć nam azymut jest Potęga podświadomości Josepha Murphy'ego. Joseph Murphy to doktor trzech nauk – religioznawstwa, filozofii i praw. Przedmiotem jego badań było wnętrze człowieka, jego umysł i duch. W Potędze podświadomości pomaga nam odkryć w sobie źródło siły, uwolnić się od lęku i osiągnąć to, co w życiu najważniejsze: optymizm, radość i szczęście. I to wszystko można uczynić dla siebie za pomocą zmiany myślenia negatywnego w pozytywne, pesymizmu w optymizm i porażki w sukces. Trzeba tylko nauczyć się korzystania z głębokiego stanu podświadomości. Ta podświadomość staje się kluczem do pełnego, radosnego i pełnego sukcesów życia. Szczęście jest naturalnym stanem ludzkiego życia. Wszystkie myśli, przekonania, poglądy i teorie, jakie wpoimy swojej podświadomości, czyli głęboko w nie uwierzymy, muszą się spełnić w realnym życiu, konkretnych sytuacjach, stanach i wydarzeniach. Człowiek jest tym, o czym cały dzień myśli pisał Emerson.
W naszym mózgu znajduje się kreator naszej rzeczywistości, którego obrazy emitowane są na ekranie życia. Wszystkie pozytywne myśli dadzą początek pomyślnym wydarzeniom i odwrotnie. Natomiast, nasze pesymistyczne, destrukcyjne myśli urzeczywistnią się i zmienią nasze życie w udrękę. Murphy wymienia jeden warunek niezbędny do spełnienia naszych pragnień. Musimy żyć w zgodzie ze sobą i światem. To znaczy nie krzywdzić innych, przestrzegać praw boskich, z radością oddawać się pracy i modlić się. Jednak modlitwa jak mówi Matka Teresa z Kalkuty: ...aby przyniosła owoce, musi wypływać z serca i musi być zdolna dotknąć serca Boga. Murphy przytacza słowa z Biblii: według wiary waszej niech Wam się stanie. Jeżeli chcemy odnosić w życiu i pracy sukcesy, w pełni rozwinąć swój talent i osobowość musimy wyobrazić sobie, a właściwie uwierzyć w fakt, że to, o czym marzymy już się stało.

A bezgraniczna mądrość podświadomości wyjawi Ci zawsze i wszędzie, co powinieneś wiedzieć.

Nieważne, kim się jest i co się robi, jeśli robi się to dobrze, a inni są z tego zadowoleni. Wówczas stajemy się ludźmi sukcesu. Nazywam to teorią miejsca i często obserwuję potwierdzenie tej teorii w życiu. Poczucie dobrze wykonywanej pracy, która służy innym, czyni ludzi szczęśliwymi, nas również uczyni prawdziwymi ludźmi sukcesu. Murphy przekonuje nas, że tylko ten, kto lubi swoją pracę może w pełni odnosić sukcesy.

Pierwszym krokiem do tego jest uświadomienie sobie, czego pragniemy. Drugi krok to poznanie zakamarków danej dziedziny, ale trzeba czynić starania, aby poznać ją lepiej niż inni. Trzeci krok to służyć innym. Matka Teresa ujmuje to w ten sposób: Jak to pięknie, że nawzajem się uzupełniamy. Może ty nie możesz robić tego, co my robimy. Ale tego, co ty robisz tam, gdzie zostałeś powołany – w swojej rodzinie, szkole, pracy my nie możemy. Lecz ty i my razem czynimy coś wyjątkowego dla Boga.

Matka Teresa z Kalkuty to postać Wielka, choć skromnej postury. Swoim życiem dała świadectwo prawdy. Jej słowa i modlitwy były tak samo piękne jak całe jej życie, które poświeciła służbie najbiedniejszym z biednych. Napisała książkę, która może być filarem postawy życiowej wielu z nas, pt. Wszystko, zaczyna się od modlitwy. Rozważania Matki Teresy o życiu duchowym dla wyznawców wszystkich wiar. Pisze w niej między innymi o tym, że działania człowieka powinny powodować bardziej szlachetne pobudki, tak aby zarobek był także zasługą.
Jesteśmy tacy mali i wszystko wydaje nam się małe. Lecz Bóg, który jest wszechmocny, wszystko widzi wielkie. Nawet, jeśli tylko napiszesz ślepcowi list, albo chociażby usiądziesz i wysłuchasz go, albo przyniesiesz mu pocztę, bądź kogoś odwiedzisz, lub przyniesiesz komuś kwiaty – drobne rzeczy – zrobisz komuś pranie czy posprzątasz w mieszkaniu. Bardzo skromne dzieło, oto gdzie muszę być ja i musisz być Ty. Gdyż jest tak wielu, którzy potrafią czynić wielkie rzeczy. Ale jest tak niewielu, którzy dokonają te małe.

Zatem działaniami człowieka powinny powodować szlachetniejsze, bardziej altruistyczne, pobudki, tak aby zarobek był także zasługą. Także współczesna nauka o przedsiębiorczości wymienia cechy dobrego przedsiębiorcy czy menedżera. Powinny cechować go: zdolności organizatorskie, odpowiedzialność, ciekawość świata, charyzma, optymizm, entuzjazm, dociekliwość, uznanie dla osiągnięć, empatia, ale przede wszystkim (co powinno być celem nadrzędnym) chęć służenia innym ludziom.

Trzecim krokiem do sukcesu jest uświadomienie sobie, że wybrana przez nas dziedzina czy działalność nie może lub nie powinna służyć tylko naszemu osobistemu materialnemu powodzeniu. Zwalczając egoizm, powinniśmy się bowiem kierować dobrem innych. W przeciwnym razie nasza działalność przyniesie rozczarowanie, brak satysfakcji i spełnienia. A w konsekwencji nawet gorycz i nieszczęście. Łatwo wtedy o zwarcie, które w życie samolubne wniesie chorobę i nieszczęście. Prawdziwą miarą sukcesu jest radość naszych bliskich, współpracowników, ich powodzenie a także nasze spokojne sumienie, harmonia z otoczeniem i poczucie, że służy się innym. Jednym z głównych powodów, dla których w stosunkach z ludźmi powinniśmy przestrzegać złotej zasady są słowa z Ewangelii św. Mateusza: Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili i wy im czyńcie (Mt 7,12).

Prawdziwą potęgę podświadomości posiadała Matka Teresa, mała kobieta o wielkim sercu, która urodziła się aby służyć najbiedniejszym z biednych. W wieku dwunastu lat po raz pierwszy uświadomiła sobie, że pragnie zostać misjonarką, zakonnicą i chce pomagać ludziom. Życie Matki Teresy opisał indyjski urzędnik państwowy i dziennikarz, Navin Chawla, na podstawie wieloletniej znajomości z Matką Teresą w książce pt.: Matka Teresa. Ta przepiękna książka wydana w Polsce w 2000 roku była początkiem mojej prawdziwej fascynacji postacią Matki Teresy z Kalkuty. Chociaż urodziła się w Jugosławii w Skopje niewielu tak naprawdę kojarzy Matkę Teresę z tym miejscem, ponieważ spędziła tam tylko pierwsze 18 lat życia. Za swój prawdziwy dom uważała Kalkutę. Jako Agnieszka Bojaxhju zafascynowana opowieściami o żywotach świętych i o pracy misjonarzy w Indiach była gotowa opuścić rodzinę aby zostać misjonarką. Zrobiła to w 1928 roku.

Mając 18 lat wyraziła chęć wstąpienia do zakonu loretanek w Benegalu a po kilku miesiącach wypłynęła w podróż do Kalkuty, gdzie zamieszkała do końca życia. Przyjęła imię Teresa od francuskiej zakonnicy Therese Martin, która umarła w wieku 24 lat. Matkę Teresę cechowała niezwykła życzliwość, była odpowiedzialna, nikomu nie odmawiała wsparcia. Życzliwie usposobiona do ludzi wszystkich wyznań. Całe swoje życie pomagała ludziom biednym, chorym na trąd, odtrąconym i umierającym na ulicach. Nigdy się nie skarżyła. Chociaż nie raz była chora i głodna, bo ostatnią porcję ryżu oddawała jeszcze bardziej potrzebującym. Emanowała z jej twarzy radość i szczęście. Była spełniona, robiła to, co robić musiała, służyła tym, którzy żyją i umierają w ubóstwie i głodzie. W mowie wygłoszonej pierwszego października 1988 roku z okazji ukazania się książki tego samego autora Navina Chavela modliła się tymi słowami:

Uczyń mnie Panie, łożyskiem Twego pokoju, abym
tam, gdzie jest nienawiść, mogła przynieść miłość;
tam, gdzie dzieje się krzywda, mogła przynieść ducha przebaczenia;
tam, gdzie jest niezgoda, mogła przynieść harmonię;
tam, gdzie jest błąd, mogła przynieść prawdę;
tam, gdzie jest zwątpienie, mogła przynieść wiarę;
tam gdzie są cienie, mogła przynieść światło;
tam, gdzie jest smutek, mogła przynieść radość;
Spraw, Panie, bym raczej pocieszała, niż szukała pociechy;
bym raczej rozumiała niż była rozumiana;
bym raczej kochała niż była kochana;
ponieważ zapominając o sobie, człowiek znajduje;
wybaczając, otrzymuje wybaczenie;
umierając budzi Się do życia wiecznego.

Matka Teresa modliła się pięknie i tak żyła. Była skromna a jednocześnie wielka. Kiedy w 1979 roku w Oslo odbierała Pokojową Nagrodę Nobla, poprosiła wszystkich zgromadzonych, żeby zechcieli pieniądze przeznaczone na przyjęcie oddać najuboższym. Pomysł ten spodobał się tak bardzo, że udało się zebrać trzy razy tyle pieniędzy.

Działalność Matki Teresy stopniowo wychodziła poza Kalkutę, ale dopiero w 1960 roku otrzymała pozwolenie na otwarcie pierwszego domu dla najuboższych poza granicami Kalkuty. Kolejny dom w Dehli otworzył Premier Indii Nehru. Z rąk tego samego Premiera Matka Teresa otrzymała wiele nagród za swoją działalność.

W roku 1991 działało już sto sześćdziesiąt domów pomocy najuboższym na całym świecie. Działalność Matki Teresy i sióstr Miłości przynosiła ogromną pomoc najuboższym, wciąż śladem Matki Teresy chciały podążać młode osoby i pracować w dzielnicach nędzy. Matka Teresa postawiła sobie za cel, stworzyć domy dla umierających, żeby ludzie nie umierali na ulicy. Żeby w ostatniej godzinie życia był przy nich ktoś, kto potrzyma ich za rękę, żeby nie czuli się osamotnieni. Matka Teresa i siostry Miłości opiekowały się także dziećmi w różnym wieku. Prowadziły Domy Dziecka dla dzieci chorych, sierot, ofiar wojennych, którym zginęli wszyscy bliscy oraz tych, których nikt nie chciał. Matka Teresa powtarzała wielokrotnie: Jeżeli jest gdzieś niechciane dziecko, nie pozwólcie mu umrzeć - przyślijcie je do mnie.

Misjonarki regularnie wysyłają listy do klinik, żłobków, informując, że przyjmą każde dziecko. Działalność misjonarek obejmuje nie tylko pomoc doraźną dzieciom niechcianym, ale także rozciąga swoją pomoc ucząc dzieci w szkołach, następnie ucząc konkretnych zawodów przygotowując do samodzielnego życia, ale przede wszystkim zajmując się organizowaniem adopcji. Głównym celem i radością dla Matki Teresy było znalezienie rodziny zastępczej czy adopcyjnej dla podopiecznych. Uważała bowiem, że najlepszym miejscem do wychowania dzieci są kochające się rodziny. Wiele dzieci wychowywanych przez misjonarki kończyło dobre szkoły, uniwersytety dzięki sponsorom. Dziewczęta hinduskie nie miałyby żadnej szansy na zamążpójście gdyby nie troska Matki Teresy, która obdarowywała je niewielkim posagiem w postaci mebli kuchennych, kilkoma sari czy niewielką sumą pieniędzy. To wspaniałe jak Matka Teresa troszczyła się o dzieci z ośrodków. Nie można jej odmówić zmysłu praktycznego oraz realizmu, którym kierowała się w swoim życiu i swojej misji. Była w tym niezastąpiona.

Autor Navin Chawala pisze: wciąż miała nowe pomysły jak pomagać innym nie myśląc wcale o sobie. Próbował on przedstawić przybliżoną liczbę nagród, które otrzymała Matka Teresa za swoją działalność na całym świecie jednak próba się nie powiodła. Sama Matka Teresa nigdy o to nie dbała a siostry dawno już przestały liczyć.

Przez trzy lata z rzędu czytelnicy czasopisma amerykańskiego “Housekeeping” wybierali Matkę Teresę na najbardziej “podziwianą kobietę świata”. Wizerunek Matki Teresy zdobił znaczki pocztowe w Szwecji i Indiach, w Holandii jej imieniem nazwano tulipan. Otrzymała Order Lotosu jako pierwsza osoba nie pochodząca z Indii, nagrodę otrzymała z rąk prezydenta. Filipińska nagroda Ramona Magsaysaya czy nagroda Fundacji Josepha Kennedy'ego niosły za sobą ogromne fundusze na rozwój misji sióstr miłości.

W 1973 roku Matka Teresa odbierała nagrodę z rąk księcia Filipa. Była to nagroda Templetona za postęp w religii. Nagroda Templetona pod względem wartości przewyższa nawet nagrodę Nobla, ponieważ ma na celu pobudzenie wiedzy o Bogu wśród całej ludzkości. Przyznaje ją dziewięciu jurorów reprezentujących wielkie religie świata. Wybierano z ponad dwóch tysięcy kandydatów z osiemdziesięciu krajów świata. W uzasadnieniu podano, że Matka Teresa przyczyniła się do poszerzenia i pogłębienia wiedzy i miłości człowieka do Boga, wspierając w ten sposób dążenie do życia, które odzwierciedla boskość.

W 1983 roku otrzymała najwyższe odznaczenie przyznawane przez brytyjskiego monarchę. Nagrodę wręczyła Matce Teresie królowa Elżbieta II. Był to Order Zasługi, który od 1902 roku otrzymały tylko dwadzieścia cztery osoby. Choć wiadomo, że cieszyły ją doktoraty honorowe i inne dowody uznania, to najbardziej cieszyła się, kiedy udało jej się uratować kolejne dziecko, przywrócić do życia, znaleźć rodzinę zastępczą czy oddać do adopcji. O wielkim sercu i wielkim intelekcie Matki Teresy świadczyła jej praca, ale także zainteresowanie sprawami ważkimi na całym świecie. Problemami trudnymi, bolesnymi, o które starała się walczyć. W 1991 roku w czasie trwania konfliktu między Irakiem a Stanami Zjednoczonymi wystosowała list do obu prezydentów. Pisała: Na krótką metę, w wojnie, przed którą wszyscy drżymy, mogą się pojawić zwycięzcy i pokonani, ale fakt ten nie może i nigdy nie usprawiedliwi cierpienia, bólu i utraty życia, jakie spowoduje wasza broń.

Efektem tego listu było zaproszenie od ministra irackiego rządu, w którym zaprasza Matkę Teresę, aby mogła pomóc osieroconym dzieciom i rannym. Tam gdzie działo się coś ważnego np.: katastrofy, wojny, klęski żywiołowe zainteresowanie Matki Teresy było natychmiastowe. Obecność Matki Teresy na miejscu katastrofy pomagała wzbudzić natychmiastowy oddźwięk. Mobilizowała cały świat do pomocy. W 1981 roku rozmawiała z prezydentem R. Reaganem, który pośpieszył z pomocą dla Etiopii, w której panowała dotkliwa susza i zagrażała śmiercią setkom tysięcy ludzi.

Matka Teresa była bez wątpienia najpotężniejszą kobietą świata XX wieku. Przyjaźniła się z Indirą Gandhi, była przyjmowana przez wielu prezydentów, koronowanych głów, wielu darzyło ją szacunkiem i respektem. Także papież Jan Paweł II darzył Matkę Teresę ogromnym uznaniem. Podarował jej i misjonarkom miłości dom w Watykanie gdzie zorganizowały kuchnię dla rzymskich nędzarzy i bezdomnych. Kiedy Matka Teresa w 1992 roku była ciężko chora papież Jan Paweł II modlił się za nią i wspominał podróż do Kalkuty gdzie odwiedzał domy dla chorych i sam podawał im jedzenie i wodę. W czasach, kiedy ludzie pragną uznania i wielu kieruje swój wysiłek na jego zdobycie, Matka Teresa zupełnie o to nie dbała a jedynym celem jej działania była służba ludziom i Bogu.

Niech nikt nie przypisuje sobie chluby za swój sukces,

ale zwraca się ze szczerym dziękczynieniem do Boga;
porażka zaś niech nie odbiera nikomu zapału,
jeśli robił co w jego mocy.
Bóg widzi tylko naszą miłość.
Bóg nie spyta, ile książek przeczytaliśmy,
ile cudów uczyniliśmy,
ale czy z miłości do Niego uczyniliśmy wszystko, co w naszej mocy.

Matka Teresa walczyła o nienarodzone dzieci, wielokrotnie sprzeciwiała się aborcji. Twierdziła, że prawdziwym wrogiem pokoju nie są wojny, lecz aborcja, bo prawdziwą wojną jest morderstwo popełnione przez matkę.

Podczas obchodów czterdziestej rocznicy Organizacji Narodów Zjednoczonych, kiedy pokazywano film o Matce Teresie, osobiście wygłosiła krótkie przemówienie. Mówiła o miłości, dzieleniu się i o konieczności przywrócenia modlitwy do naszego życia. Modlitwa była dla Matki Teresy bodźcem do działania, dzięki niej codziennie podejmowała na nowo trud i ogrom pracy, który znosiła z uśmiechem i zawsze z modlitwą.

Od śmierci Matki Teresy minęło już osiem lat. Już po pięciu latach od śmierci została beatyfikowana, bo bez cienia wątpliwości już za życia zasłużyła sobie na tytuł świętej. Po jej śmierci ludzie na całym świecie wszystkich wyznań odczuwają pustkę. To postać wyjątkowa, odważna i charyzmatyczna. Po prostu święta.

Świętość to nie luksus dla nielicznych,

nie jest zarezerwowana dla garstki wybranych.
Jest przeznaczeniem. Moim i Twoim.
To łatwy obowiązek, gdyż jeśli nauczymy się kochać,
nauczymy się też świętości.
Wszyscy mamy tyle do ofiarowania,
do dzielenia się, do ubogacania życia tam gdzie akurat się znaleźliśmy.
Świętość zaczyna się w domu,
poprzez umiłowanie Boga i naszych bliskich poprzez wzgląd na Niego.

W książce Matki Teresy pt.: Wszystko zaczyna się od modlitwy. Rozważania o życiu duchowym dla wyznawców wszystkich wiar można znaleźć wartości uniwersalne dla nas wszystkich. Nie było i nie ma społeczeństwa, któremu modlitwa byłaby nieznana. Nie byłoby rozwoju bez modlitwy. Istnieją różne jej formy, niezależnie jaką jej formę wybierzemy stanowi ona pomost pomiędzy człowiekiem a Bogiem. To sposób nawiązywania łączności, wyrażenie wdzięczności i całkowitego oddania.

Niektórzy nazywają go Wisznu, inni Allahem, inni po prostu Bogiem,

ale wszyscy musimy sobie uświadomić, że to On stworzył nas do wielkich rzeczy:
do miłości i bycia kochanym.
Nie możemy kochać bez modlitwy i dlatego
niezależnie od religii, musimy się wspólnie modlić
Modlitwa może mieć różne formy. Modlitwa prośby, modlitwa wstawiennicza, dziękczynna czy uwielbienia. Wszystkie łączy jeden cel, nawiązanie łączności z czymś większym, potężniejszym od nas.

Badacze zajmujący się modlitwą wstawienniczą nie znaleźli związku miedzy przynależnością wyznaniową modlącego się, a skutecznością modlitwy. Oznacza to, że modlitwa jest uniwersalna, należy do wszystkich ludzi, nie wyróżnia żadnego wyznania, nie stawia żadnej religii na uprzywilejowanej pozycji. Modlitwa może być wspólnym mianownikiem dla wszystkich. Chodzi o miłość. Wszystkie próby modlitwy bez miłości i bez wiary w bezgraniczną moc boską będą bezskuteczne.

Naukowcy również potwierdzają słowa Matki Teresy, że wszystko zaczyna się od modlitwy. Ma ona bowiem ogromną moc sprawczą. Wśród amerykańskich naukowców, raczej umysłów ścisłych, matematyków, biologów, fizyków przeprowadzono ankietę, co do ich przekonań religijnych. Okazało się, że 39% wierzy w Boga, który odpowiada na modlitwy. Także lekarze dowiedli, że wpływ modlitwy na stan zdrowia pacjenta modlącego się i wierzącego jest większy niż w przypadku pacjentów niemodlących się. Podobnie w relaksacji i medytacji ciało reaguje pozytywnie przez zmiany naczyniowe, a także pobudzenie układu odpornościowego.

Ważnym efektem potwierdzającym zgodność nauki z potęgą oddziaływania modlitwy są słowa zawarte we wspomnianej książce Josepha Murphego. Podświadomość może funkcjonować poza ciałem. Z pewnością Matka Teresa uważała, że dla potwierdzenia skuteczności i siły oddziaływania modlitwy nie potrzeba dowodów naukowych. Doświadczała tego całe swoje życie, kiedy podejmowała kolejne wyzwania w pracy dla całego świata, dla ludzi najbardziej pokrzywdzonych. Także my wszyscy doświadczamy tego codziennie a nasze życie jest najważniejszym i największym laboratorium.


---
Bibliografia:

  1. Murphy J., Potęga podświadomości, Świat Książki, Warszawa 2000.
  2. Matka Teresa, Wszystko zaczyna się od modlitwy. Rozważania Matki Teresy o życiu duchowym dla wyznawców wszystkich wiar, Prószyński i S-ka, Warszawa 1998.
  3. Chawla N., Matka Teresa, Prószyński i S-ka, Warszawa 2000.
------------------------------------------
autor: Pola Karwala
źródło: ciekawnik.pl - warto wiedzieć!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Łączna liczba wyświetleń